Po regatach, wreszcie w domu!
Trofeo Marcello Campobasso – te regaty możemy uważać za zamknięte, ale z rezultatów raczej nie możemy być dumni. No może oprócz Oli, która zajęła bardzo dobre 8 miejsce (4 z dziewczyn). Inni jednak nie mają się czym chwalić. Dalekie i niezbyt równe miejsca w wyścigach mówią same za siebie i chyba wszyscy chcą już o nich zapomnieć.
Pierwszy dzień regat to czekanie na wiatr, sypanie się talkiem ( ;) ) i wreszcie zejście na wodę, tylko po to by za chwilę wrócić do portu z powodu braku wiatru. Nikt nie jest zadowolony, bo przecież nie chcieliśmy na darmo jechać 30 godzin, żeby teraz spędzać czas na lądzie, a nie na wyścigach. Wracamy do hotelu, a później pojawiamy się w klubie na smacznym obiedzie. Niestety dla niektórych, porcje były trochę za duże … :)
Drugiego dnia znów to samo. Prognoza zmieniła się i znów czekamy na brzegu. Nastroje są raczej nerwowe, bo znów brakuje nam wyścigów. Wreszcie jest decyzja o zejściu na wodę. Początkowo znów wita nas brak wiatru, ale chwilę później rozwiewa się i można powiedzieć, że pojawiły się wymarzone warunki do żeglowania. Dosyć sprawnie przeprowadzone trzy wyścigi, ale nasze miejsca pozostawiają wiele do życzenia. Oprócz tego na wodzie było zimno, co raczej nie jest przyjemne. Po powrocie na brzeg szybko się przebieramy i odprawa, na której Trener nie przebiera w słowach. Nasze pływanie można skomentować krótko – żenada. Z niezbyt wesołymi minami wracamy do hotelu, a każdy ma swoje własne przemyślenia.
Trzeci dzień – już od rana wita nas mocny i stały wiatr. Szybko schodzimy na wodę i okazuje się, że nie jest tak źle jak wszyscy myśleli. Sprawnie puszczony pierwszy wyścig i część z nas przypływa bardzo wysoko. Znów jest zimno, a my czekamy na kolejne wyścigi. Z powodu zbyt dużego wiatru komisja odsyła cadetti do portu, a my wciąż czekamy. Jest coraz zimniej i coraz mniej wesoło. Wszyscy chcą choć trochę się ogrzać, ale na wodzie niezbyt jest jak :(. Wiatr odkręca się i komisja zaczyna przestawiać trasę. Pojawiły się problemy. Wreszcie, gdy po 1,5 godzinie czekania wydaje się, że zaraz popłyniemy w kolejnym wyścigu przychodzi chmura i pojawia się wiatr 7 bft. Zostajemy odesłani do portu, a co poniektórzy mieli problem ze spokojnym powrotem.
Na zakończeniu Ola dostaje puchar, ale niestety tylko Ona. Reszta jak już napisałam nie popisała się i rezultat mógł być dużo lepszy. Pozostaje nam tylko trenować i trenować, żeby regaty takie jak te, już więcej się nie powtórzyły..
Tuż przed wyjazdem zwiedziliśmy niestety niezbyt ciekawe Pompeje, a potem ruszyliśmy w długą drogę do domu. Zmęczeni docieramy do Gdyni, gdzie pozostaje nam tylko przygotować się do pójścia do szkoły, bo po mimo wielu prób, nie uda nam się tego uniknąć :)
No no, nie ma co. Nie oszczędzają Was. Ale jak widać, wesoło też bywa (myślę tu o zabawie talkiem :] )
jakie sypanie talkiem
(aldek)
To jest Altek, ale można powiedzieć że talk : )
no spoko było z ALTKIEM xD
eeeee tam